sobota, 28 maja 2011

6/7 egzaminów za mną. Ulga i zmęczenie. Niecierpliwe wyczekiwanie końca. Tego momentu, gdy usłyszę "pens down" po raz ostatni i wyjdę z egzaminu nie myśląc, że za chwilę muszę siadać do nauki do kolejnego. Gdy w piątek wyjdę z egzaminu i pomyślę "salsa wieczorem!!". Nie mogę się doczekać.
Dla własnej satysfakcji oraz wyjaśnienia - bo za każdym razem, kiedy mówię, że historia sztuki tu to nie jest historia sztuki w Polsce, małe podsumowanie tego roku, kursów i egzaminów.. uff.

Methodologies - done. Genialny kurs, intelektualne pranie mózgu i wymagający bardzo, ale też i satysfakcja.. Wolfflin, Stoichita, Baxandall, Clark, Panofsky, Bal, Barthes, Butler, Foucault, Krauss, Foster, Freud, Lacan, Fanon, Said, Debord, Baudrillard, Hall, Bishop, Holmes. Formalism, Social History of Art, Iconography, Semiotics, Discourse/Subject, Psychoanalysis, Race, Orientalism, Ideology/commodity/spectacle, Contemporary Art History and Criticism. Przydatne, trudne, ciekawe. Gorzej zrobiło się, jak przyszło do egzaminu.. ten już nie wydawał mi się ani przydatny, ani ciekawy, tylko trudny. Ale to było trzy tygodnie temu i w tym momencie żegnam się w myślach z tym kursem z uśmiechem :P

Anthropology of Art and Design (Techniques) - mój "subsidiary" przedmiot (do wyboru jest antropologia, filozofia, archeologia i historia); cóż, antropologia sztuki wydawać się może ciekawa, ale gdy wykładowcą jest Francuz, to robi się problem, bo images to "imejdżys", beautiful to "betafil", a francuskie "r" jest wszechobecne. Dla pocieszenia antropologia technik (?) czyli druga część kursu była o wiele bardziej związana z rzeczywistością, produkcją i action-network theory (dostałam właśnie ataku śmiechu próbując napisać po polsku "teoria aktora-sieci", no way, nie mogę, nie mogę tego napisać, brzmi okropnie). Egzamin był 2.5-godzinną walką z czasem i trzema esejami do napisania, ale się odbył, eseje zostały napisane, a ja pobiegłam z powrotem do biblioteki uczyć się do..

Rome: The Making of Early Modern Urban Visual Culture - władza papieska, architektura, freski, starcia o władzę, ruiny, fragmenty, budowa, odbudowa, rekonstrukcje, relikwie, przestrzen publiczna, fontanny :D, woda (floooow of water), Caravaggio, kontrowersje wokół religijnych obrazów, pielgrzymki i procesje, transformation of the body and urban space, a jednym słowem cały kurs był o "movimento" ;) Brzmi ciekawie, nadal bardzo chcę jechać do Rzymu, tylko nie chcę widzieć wykładowczyni już never ever. Chciałanbym móc nacieszyć oko Piazza Navona nie słysząc jej skrzekliwego "Navooooona!", "Belvederrrrrre!", "di Trrrrrevi!"

Representing Others - erm.. erm.. brytyjska sztuka (czyt. głównie malarstwo, druki, litografie, grafiki, odlewy i rzeźby) w XVII i XVIII wieku.. Cudowny wykładowca. Okropny przedmiot. Bum. Nie ma, przysięgam, NIE MA, nidniejszego, bardziej bezsensownego i mniej mnie interesującego tematu. NIE MA. Ale. Jest. Już. Po. A, temaciki. Pejzaż brytyjski, celebryci, aktorki, przestrzeń publiczna, życie uliczne vs. wieś angielska, landlords, peasants, bourgeois. Portrety królów i ich żon. Dla mnie to wszystko "jeden pies" i mam nadzieję więcej styczności z takim klimatem nie mieć.

Camera Eye: Film and Photography in Inter-War Years: już po nazwie kursu widać, że to "mój" temat. I faktycznie, New Vision, niemiecki ekspresjonizm (Caligarrri!), Berlin Dada, fotomontaż, Dada i Surrealizm, fotografia w Związku Radzieckim, film w Związku Radzieckim, kino nazistowskie, fotografia dokumentalna w Stanach Zjednoczonych (to już jest najnajnajmój temat), film dokumentalny w Wielkiej Brytanii. I egzamin chyba bardzo dobrze też. Miejmy nadzieję.

Category 'Art' - wczorajszy egzamin-masakra. Kurs, podobnie jak wymienione na początku Methodolgies, oparty na tekstach. Hume, Burke, Wollstonecraft, Kant, Hegel, Nietzsche, Pater, Bell, Morris, Marx&Engels, Benjamin, Adorno, Ranciere, Badiou. Genialny kurs, świetnie prowadzony, ale po raz kolejny - egzamin rzeźnia. Pierwszy raz siedziałam na egzaminie zestresowana (tak, pierwszy raz, bo w jakiś fenomenalny sposób ja się w ogóle nie stresuję egzaminami, przynajmniej w sposób namacalny - objawów fizycznych, odczuwanego stresu, nerwowości.. nic). Przez dwadzieścia minut czytałam fragment Critique of Judgement Kanta i próbowałam głeboko oddychać. Nie było to łatwe, ani tym bardziej pisanie eseju o "free play of cognitive powers". Na szczęście egzamin składa się z dwóch esejów, a drugi napisałam z Adorno i chyba bardzo dobrze, a ocena końcowa to 50% egzamin, 50% wcześniejszy esej kończący drugi semestr, który poszedł wyśmienicie.

American Geographies: Figuring the West, 1848-1914: kilkadziesiąt lat amerykańskiej ekspansji na mitologizowany "Zachód", budowania amerykańskiej tożsamości poprzez relation to the land, inności Ameryki w stosunku do Europy, niecne postępowanie wobec Indian, Kuba, Meksyk, fotografia, Panama Canal, planowanie przestrzenne, gospodarka miejska. Egzamin w piątek. Ostatni.

I oczywiście najlepszy kurs na świecie, Antrhopology of Architecture, ale o nim dość się napisałam w pierwszym semestrze manifestując swoje zachwyty zarówno przedmiotem jak i wykładowcą.. a z tego kursu egzaminu nie ma (thank God), i radośnie mi i dobrze, bo dostałam "First" z dwóch esejów zaliczających tenże kurs :))

Zaczynam mieć wrażenie, że ten post ma służyć poprawie mojego samopoczucie na finiszu egzaminacyjnym i stymulowaniu myślenia "zobacz Ewa, ile zrobiłaś, dooobrze, keep going" ha-ha-ha. Cóż. Jeśli działa, to czemu nie.


.. a tak bardzo bardzo "poza tym", jakoś intensywnie niezwykle mi New York chodzi po głowie i się marzy i próbuję to jakoś odsunąć, ale tak bardzo bardzo kusi i nęci i tak bym chciała..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz